Podanie kropli do oczu czy uszu, zaglądanie w zęby, mierzenie temperatury, zastrzyk, kąpanie czy zwykłe czesanie. To tylko niektóre przykłady nieprzyjemnych sytuacji, które z pewnością nie raz spotkają Waszego czworonoga. Zestresowany pies, który nie rozumie, co się dzieje, nie tylko może utrudnić, ale nawet uniemożliwić wykonanie niezbędnych czynności medycznych czy pielęgnacyjnych. O ile w przypadku drobnego pieska niestety łatwiej to zrobić „trochę na siłę”, o tyle przy 35 kilogramowym labradorze czy owczarku belgijskim, sprawa robi się o wiele trudniejsza i niejednokrotnie tylko kompletne obezwładnienie psa przez kilka osób pozwoli na wykonanie koniecznych zabiegów medycznych. Czy nie da się inaczej? 

Oczywiście, że można inaczej. Aby zminimalizować stres psa związany z tymi czynnościami, najlepiej zacząć możliwie najwcześniej przygotowywać do nich szczeniaka. Należy to robić bardzo powoli, małymi kroczkami i nigdy na siłę. 

Zaczynamy od oswajania psiaka z dotykiem różnych części ciała, przytrzymywaniem go. Trening taki  należy koniecznie połączyć z nagrodą. Z czasem stopniowo dodajemy niewielki dyskomfort. Uczymy psa wskakiwać na różne przedmioty, by potem swobodnie czuł się na stole u weterynarza czy w wannie podczas kąpieli. Świetnie sprawdza się też nauka kładzenia psiego pyszczka na ręce i wytrwania w tej pozycji aż do sygnału zwalniającego. Gdy zachowanie jest utrwalone i wzmocnione pozwala na swobodne zbadanie czworonoga czy pobranie krwi. Pamiętajcie, że wszystkie narzędzia i sprzęty pachnące czy wyglądające obco, mogą psa stresować. Na pewno macie w domu cążki do pazurków, szczotkę, strzykawkę czy choćby gumkę. Poświęćcie jedną sesję treningową po to tylko, aby psu pokazać jedno narzędzie, aby nagrodzić jego spokój czy zainteresowanie nową rzeczą. Przyłożenie pustej strzykawki do skóry na grzbiecie czy łapki to symulacja zastrzyku czy szczepionki. Założenie gumki na łapkę, może symulować założenie stazy przed pobraniem krwi. Jeżeli Wasz psiak zostanie z tym zaznajomiony i nagrodzony za spokój, zabiegi u weterynarza mogą okazać się mniej straszne. W Waszych rękach jest to, co pokażecie i wyjaśnicie swojemu psu!

U psa, który już ma silne negatywne skojarzenia z daną sytuacją czy lecznicą proces oczywiście będzie trwał dłużej, ale i tak warto zainwestować ten czas i wysiłek.  Pamiętacie, że takie zabiegi i wizyty u weterynarza mogą być traumą bądź świetną wycieczką. Dlaczego nie mielibyście sprawić, aby coś co jest dla psa niezwykle trudne, stało się z czasem fajnym doświadczeniem?

Dzięki takiemu umiejętnie przeprowadzonemu treningowi znacznie poprawiamy komfort życia psa, ale także nasz.

Monika, Working Dogs